Homo-Walentynki
2007-01-19 13:48:52Walentynki to czas wszechobecnego propagowania wizerunku zakochanych par. Stoją, wpatrują się w siebie, chwytają za ręce, tulą, wreszcie całują. W telewizji, na obrazach, w kinie, w internecie. Stacje radiowe nieustannie smęcą, aż do znużenia głaszcząc słuchaczy sentymentalnymi piosenkami, hitami z lat siedemdziesiątych XX wieku.
Smutne, rozżalone głosy starców o gołębich, lecz niestety złamanych sercach, radosne i skoczne sielanki nucone dźwięcznymi głosikami młodych, tęskniących za pierwszą miłością, dziewic. Ale wszystko to jakieś takie heteroseksualne. Czyżby pomiędzy gejami i lesbijkami zabrakło na ten jeden dzień miłości?
Ja jestem pewien, że nie. Bo miłość nie wybiera, wręcz przeciwnie może oślepić każdego, bez wyjątku. Bez względu na to, pod jakim kątem patrzeć - skoro naukowcy twierdzą, że homoseksualizm nie jest wadą umysłu, a cechą wpisaną w geny, podobnie zresztą jak kolor oczu, włosów, czy skóry, to czy można kwestionować miłość do osoby tej samej płci? Kwestia ta jest od wieków sporna pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami owej, niezmiernie konfliktogennej, teorii. I choć jestem człowiekiem nastawionym do świata pokojowo - nie zamierzam mobilizować swych wysiłków do zjednania obu frakcji. Bo przynajmniej bywa śmiesznie i kolorowo (choć trzeba przyznać, że niekiedy też żałośnie, a nawet niebezpiecznie).
Pokuszę się jednakże o drobne spostrzeżenie: homoseksualiści w Polsce, na czas Walentynek, aktywni są przede wszystkim na manifestacjach z serii „przeciw homofobii". A czy tak jak inni, spędzają romantyczne wieczory przy świecach, wybierają się na dyskoteki, wędrują do kina? Czy odpowiednio świętują święto miłości? Skoro kochają, to ten czas jest zarezerwowany i dla nich...
Jednakże nie można przejść obojętnie obok tej sprawy udając, że nie istnieje. Wszystko wokół staje się w pełni heteroseksualne, od chodnika począwszy, poprzez nudne szyldy, kiczowate plakaty, brudne okna, rozbite głowy, na szarym niebie poprzestawszy. Wydaje się, że nawet liberalne światopoglądowo media solidaryzują się z ogólnym trendem panującym w naszym społeczeństwie. Z modą na konserwę intelektualną.
Wcale nie chodzi mi o lansowanie homoseksualizmu, bo jako taki ani mnie on nie bawi, ani mi imponuje, wszak jestem okazem w pełni heteroseksualnym. Ale nie mogę poprzestać na ślepocie i zawsze udawać, że nie widzę, iż nawet w Dzień Wszystkich Zakochanych panuje segregacja na gorszych i lepszych, a niektórzy Zakochani z pewnością czują się zapomniani. Zwyczajnie się o nich nie wspomina, całkiem umyślnie, bojąc się poruszania trudnych tematów. A prawda jest taka, że homoseksualizm był, jest i będzie na zawsze. Chyba, że ktoś zacznie „mieszać" w genach ludzkości.
Tomasz Merwiński
(tomasz.merwinski@dlastudenta.pl)