Antywalentynki
2007-01-19 14:52:12Jedna z teorii spiskowych dziejów głosi, iż Walentynki zostały wykreowane na tajnym zjeździe producentów kartek okolicznościowych, restauratorów oraz właścicieli kwiaciarni.
Boże Narodzenie ma akcje typu „Uwolnić karpie" czy „Choinki do lasu", Wielkanoc już wkrótce zapewne doczeka się Ruchu Wyzwolenia Jajek, natomiast w Walentynki obchodzony jest Dzień Wszystkich... Niezakochanych.
Na zapytanie „Antywalentynki" przeglądarka Google wyświetla blisko jedenaście i pół tysiąca trafień. Świadczy to o tym, jak wielkie emocje (zarówno pozytywne, jak i negatywne) wzbudza to stosunkowo nowe dla nas święto.
Amerykański serwis nonpc.org stwierdza: „To wstyd, że ludzie czują się źle, ponieważ w tym momencie nie są w żadnym związku, a wszystko to przez to SZTUCZNE święto. Albo czują taką presję, że oświadczają się tego dnia, biorą ślub. Przecież to niedorzeczne!".
Ruch antywalentynkowy przywędrował do nas naturalnie z USA. Nie został on jednak założony przez przeciwników komercjalizacji uczuć czy zwolenników teorii, iż „kocha się przez cały rok, nie tylko 14 lutego", lecz przez niesparowanych lub- jak się teraz modnie określa- singli.
Jak podaje agencja Associated Press, przed kilkoma laty w Chicago grupa właścicieli barów dogadała się i postanowiła pójść pod prąd obowiązującym 14 lutego trendom. W ich przybytkach na próżno było szukać różowych wstążeczek, serduszek i innych misiaków. Jedyny element wystroju stanowiły baloniki. Tylko w czarnym kolorze.
Promocje tego dnia również były iście antywalentynkowe. Darmowego drinka mógł otrzymać każdy, kto przy barze okazał zdjęcie swojej byłej/ swojego byłego. Ponoć frekwencja przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów.
Polski Ruch Antywalentynkowy nie jest jeszcze tak zorganizowany. Kontestatorzy Walentynek tego dnia albo ostentacyjnie pozostają w domach albo kategorycznie zabraniają swoim drugim połowom kupowania jakichkolwiek prezentów. Mogą też pójść śladem przywoływanego przeze mnie wcześniej serwisu nonpc.org: wypożyczyć jakiś dobry „zły" film („Śmiertelne zauroczenie", „Witaj w domku dla lalek", „Wściekłe psy" albo cokolwiek innego znajdującego się na nikczemnie złośliwej stronie).
A jeśli chcą się pośmiać, niech idą tego dnia do sklepu typu Notabene i obserwują spanikowanych mężczyzn próbujących wybrać kartkę lub też pójść do kwiaciarni popodglądać facetów walczących nad resztkami tego, co było kiedyś kwiatkami, ostatnim wysiłkiem próbujących załapać się na pociąg z napisem „wieczorny seks". Przezabawne!
MAS
Fot. Zuzanna Bilska